28 stycznia 2010

Enjoy the Silence - Depeche Mode

Jak nigdy w życiu doceniam ciszę....

Restauracja pod nami jest otwarta do 2giej nad ranem, a od 8 rano zaczynają się tłuc na budowie za oknem. Przez ostatnich kilka dni było to szczególnie nieznośne kiedy wiercili dziury niemalże w moim uchu. Później tylko cierpię na ból głowy od zbyt wysokich dźwięków ( jak np szpachlą po cegiełkach czy coś w ten deseń niemalże uderzali :P ). A teraz jakieś koparki, ciężarówki, motocykle... autobusy, klaksony samochodów!
To ja już wolę autostradę ~200m od domu i lotnisko kilka kilometrów dalej! :D I już więcej nie będę narzekać na naszego pieska co wył nocami :D:D:D

Jak to dobrze, że już za kilka dni się przeprowadzam! :D

26 stycznia 2010

Ostatni egzamin tej sesji - oby ;)

O 17 idę na egzamin. Po raz drugi algorytmy i optymalizacja :P Wielkich szans nie widzę, ale zawsze można mieć nadzieję :D

Wczoraj widziałam film animowany Up, bardzo mi się spodobał :) Fabuła i dodatkowo sposób w jaki został wykonany. Ach te żywe kolory :) Polecam!

Czasu ubywa, a ja wciąż nie mam wszystkich prezentów :P Ola! róż muskownicą :D:D:D
Btw, kaleczę język ojczysty bardziej niż kiedykolwiek! Jutro będzie pół roku jak wsiadłam na pokład samolotu w Balicach. Nie pomyślałabym, że po 6 miesiącach można mieć tak duże problemy...

A tak poza tym, to trzymajcie wściuki dziobaczki :) I do zobaczenia już naprawdę za niedługo! :*

24 stycznia 2010

Czy musisz zadawać aż tyle pytań?!?

Wczoraj załapałam się po kursie językowym dodatkowo na kurs gotowania :D W końcu dodam bakłażan do mojego jadłospisu :] Był wyśmienity :D A jak jeszcze nauczę się robić deser z ryżu to później przybiorę na wadze ;)

Camalettin uznał ze zadaję zbyt dużo pytań :P

Jutro idę na poprawę egzaminu ze sztucznej inteligencji :D Żeby zaliczyć przedmiot potrzbuję 13,5/20 :D Trzymajcie kciuki ;)

7 dni się przeprowadzam, a za 12 będę w domu :D Całuję i do zobaczenia dziobaczki :*

20 stycznia 2010

spóźnialska i roztargniona!

Nabrałam złych nawyków :P Nie dość, że się zaczęłam spóźniać ( dzisiaj przeszłam samą siebie, 1h20min na spotkanie z Andreią ;) ) to jeszcze dodatkowo jestem roztargniona. Nawet bardzo roztargniona :D A na dodatek jeszcze ślepa :D

19 stycznia 2010

Tęcza przez pół nieba :)

Dawno takiej pięknej tęczy nie widziałam :) Niestety zdjęcie z telefonu ani trochę nie oddaje tego co widzę, więc... Dodam tylko tyle, że Cinzia wierzy że to na nasze powodzenie na egzaminie :D

Btw lubię te dwie wierze, które są na IST :D Wystarczy być na 5 piętrze, aby mieć śliczny widok na miasto :D A co dopiero z 11 ;)

Właśnie dostałam maila z zdjęciami, które bardzo dobrze pokazują co się działo wczoraj ;) Zobaczcie sami :D

Od dawna wiadomo, że co dwie głowy to nie jedna :P Ale i tak niewiele mi to pomogło... ;)

Jakby jednej było mało :P Już nie tylko terroryści i globalne ocieplenie nam grozi :D

Zeeeeeez? :>

14 stycznia 2010

Level 2

I tak oto skończyłam drugi kurs portugalskiego :P Żeby nie było, umiem niewiele więcej ;)

A żeby mi się nie nudziło, to do czerwca co sobotę będę się uczyć tureckiego :D Dwie lekcje już za mną!

13 stycznia 2010

i już go nie ma.

Dwa tygodnie minęły szybciej niż bym tego chciała. Epi już wyjechał, znów "wszystko" po staremu. Zostało parę rzeczy do zrobienia jeszcze przed wyjazdem, który zbliża się wielkimi krokami.

Buty mi przemokły już drugi raz...

A komputer wypadł mi z rąk i serce prawie przestało mi bić jak nagle się wyłączył po upadku :P

I trochę zdjęć dla osłody :D
Wygłupiałam się :D To z Lizbony jeszcze.
A tu przerażona uciekam z labiryntu ;) Sintra.
Jakby coś, to tam w tej wieży wyczekuję na mojego księcia z bajki :D:D:D Sintra
Jak macie dobre oko, to na samiusieńkim końcu stoje :D Cabo da Roca.
A jak nie, to tu jest powiększenie :D Cabo da Roca.
Nie obyło się bez tego oczywiście :D Cascais.
Epi chciał do Indii :D Belém.
I przedziwna roślina którą znaleźliśmy w ogrodzie botanicznym :D

To tak jak w górach, tylko że z oceanem gratis :D

Czyli Cabo de Roca :D Oficjalnie informuję, że byłam na końcu Europy :] Środek stycznia, a tam zieloniutko jeszcze do tego słoneczko pięknie świeciło i oglądałam rozbijające się fale o klif z niesamowitego miejsca :D Szum morza gratis :) Muszę tam jeszcze wrócić, chociażby raz!

Polecam wszystkim jeśli tylko będziecie mieć okazję :D

Dla wytrwałych: nareszcie zdjęcia! :D


To zdjęcie i tak nie oddaje prawdziwych kolorów :) A tam było tak ładnie :)

Ta piana jak śnieg wyglądała momentami :P

Może pocztówkę? :D

Do domu tylko...

Że też mnie nikt z tej skarpy nie zepchnął :P

Efekt niesamowity jak na środek słonecznego dnia :D

I ta bryza znad oceanu :)

Epi i kartka z końca świata.

To naprawdę było 11 stycznia ;P

Tam też chciałam iść, ale już się nie dało... :P

Jeśli jest taka możliwość, to ja wymienię znaną mi telewizję na to co oglądałam tutaj :D



Nie zawsze mam dobry refleks, ale może 1/100 wyszło przyzwoicie ;)

Podoba mi się to ujęcie :]

Wiatr w szaliku... potargała bryza!

To teraz wspinamy się w górę :D

Żeby nie było, uwieCZniłam na zdjęciu kamerdolec z tabliczką " koniec świata " :D

12 stycznia 2010

Sintra po raz ponowny!

W piątek raz jeszcze byłam w Sintrze :D Tym razem z Epim i Rodolfem. Ale może "wszystko" od początku:

o 9 miałam egzamin, w planach miałam przeczytać pytania i wyjść, ale powiedzmy że było "tak proste" ( słowa prowadzącego :P ) że zostałam do końca ;) Co ma być to będzie, nie wiem kiedy wyniki i żyję w błogiej nieświadomości :D

Wróciłam i zjedliśmy śniadanko. O 11.15 popędziliśmy jak szaleni do metra. Jogging " o poranku " to całkiem dobra rzecz, tylko potem z człowieka się pot leje jak ma za dużo warstw ubrań na sobie. No ale byliśmy we właściwym pociągu do właściwego miejsca. Nic takiego ciekawego się nie wydarzyło, zwiedziliśmy domek z ogródkiem szalonego alchemika, który był masonem i wykończeni, ale szczęśliwi wróciliśmy do domu ;]

Zdjęcia będą jak znajdę 4GB na dysku, żeby je przerzucić z aparatu :D

A zatem co ciekawsze ( wg mnie :P )

Chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tego, że tu rośliny kwitną zimą :D



Śliczny piesek... śliczny... daj pyska! ;)

Mój śliczny szaliczek :D

naprawdę śliczny szaliczek :D:D:D

Jak nie zrzucić ze skały to chociaż przestraszyć... Kiedyś moje serce tego nie wytrzyma :P

Nie zapominam o moich korzeniach, kurzy gen ujawnia się w najbardziej nieprzewidzianych momentach ;]

Plakat do dziewiątej części Harrego Pottera czy piątej Zmierzchu? :>

Wcześniej był śliczny ogródek, tego ciekawego domku :)

8 stycznia 2010

Kwitnąca agaWa i aloes :D

Czyli tak :D

Test był jednak po angielsku, ale nie będę się wypowiadać jakiej jakości to tłumaczenie było ;)

Od wczoraj pogoda jak w kwietniu ;) Zielono, słonecznie, kwiaty ( co niektóre ) kwitną :D Wczoraj z Epim byliśmy na miłym spacerku po parku i jeszcze obowiązkowo jechaliśmy żółtym tramwajem :D Zjdęcia pod palmami też mamy :]

Z kolei dzisiaj miałam drugi egzamin :P Zaraz po chybcikiem niemalże pobiegłam do domu i później już w trójkę pędem na stacje kolejową Rossio. Sintra przywitała nas śliczną pogodą, ale między czasie zrobiło się zimno a potem zaczął padać deszcz... ;)

Jutro prawdopodobnie kolejna wycieczka, a później o 15 kurs tureckiego. Hah!

Tak w ogóle, to kwitnąca agaWa i aloes są niesamowite :D Teraz tylko muszę się jeszcze przyczaić na opuncję i kaktusy :D


 Na większych połaciach ziemi kwitnący aloes wygląda jeszcze bardziej niesamowicie!

Te agaWy zaniedługo powinny kwitnąć :) Wybiorę się tam jeszcze raz, może akurat :D

 Ten mirador lubię najbardziej :D Strasznie zimno było, ale jest ładniejszy od pozostałych :D

5 stycznia 2010

będzie mistrzostwo świata?

Ciekawe jesteśmy niezmiernie czy jutro będzie tak jak zawsze wielkie zaskoczenie, że zadania są po portugalsku czy też ktoś się domyśli, że jednak chciałybyśmy je mieć po angielsku :]

W ramach wyjaśnienia dodam, że jutro mamy egzamin z sztucznej inteligencji :D

Mała niespodzianka

Dzisiaj rano na schodach spotkałam jedną z sąsiadek, która uprzejmie mnie poinformowała, że w skrzynce jest list do kogoś takiego jak Aleksandra :P Podziękowałam za informację i zbiegłam po schodach by znaleźć czerwoną kopertę z moim imieniem i nazwiskiem :D

Życzenia noworoczne z drugiego końca świata!

4 stycznia 2010

Kręgle ;]

Wczoraj ni z tego ni z owego wybraliśmy się na kręgle :] Było nas sześcioro, z Epim dwa razy zajeliśmy dwa pierwsze miejsca od końca XD W drugiej grze przez długi czas miałam wynik binarny :P Naprawdę nie wiem dlaczego te kule cały czas wpadały do rowka :P Poza tym były za ciężkie ;) ( tak tak, muszę się jakoś wytłumaczyć :P )
A dzień wcześniej byliśmy w Belém. Mogłam się domyślić, że w długi weekend po nowym roku będzie tam masa ludzi :P Jak zobaczyliśmy jedną kolejkę do kasy biletowej to od razu zrezygnowaliśmy z zwiedzania tej części ;] Jako rasowi turyści zobaczyliśmy Mosteiro dos Jerónimos a dokładniej Capela de São Jerónimo, potem popełzliśmy w stronę rzeki, stanęliśmy przy pomniku nawigatorów i weszliśmy na Torre de Belém. Nastał moment na pastel de Belém ( po raz kolejny muszę powiedzieć, że wolę dużo bardziej pastel de Nata :P )
Dzień się jeszcze nie skończył ( było słoneczko ) więc znaleźliśmy się w tropikalnym ogrodzie botanicznym. Niestety bardzo zaniedbany a i zimą nie zachwyca zbytnio. Wybiorę się tam może wiosną lub latem :) Dla urozmaicenia atrakcji dnia tamtejszego poszliśmy na przystanek żółtego tramwaju ( sapiąc i dysząc podczas 20min spaceru w góre ;) ). Nie czekaliśmy długo, tramwaik nadjechał i szczęśliwi ( bo bardzo lubię podróżować tym środkiem transportu ) pojechaliśmy. Niestety tego szczęścia było by zbyt wiele i zamiast w centrum kierowca wysadził nas na zajezdni tramwajowej :P Mieliśmy farta, ponieważ z tego miejsca odjeżdża autobusik 742 który ma przystanek pod drzwiami mojego mieszkania ;]
Jakieś zdjęcia zamieszczę w niedalekiej przyszłości ;) Teraz zbliża się kilka terminów ( jak egzaminy czy raport etc. )

2 stycznia 2010

Feliz Ano Novo :D

Szczęśliwego nowego roku, białych króliczków i kolorowych jajeczek :P A... i temperatury takiej jak w Lizbonie ;] Tego wszystkiego życzę Wam moje dziobaczki ^^

Dzisiaj oprócz tego że spaliśmy tradycyjnie "do południa", to popełzliśmy na "mały" spacer po mieście part 2. Z Saldanha'ni nie wiadomo gdzie, aż wyszliśmy przy Independente. Potem trochę pobłądziliśmy i na koniec znaleźliśmy mirador na który polowałam od pół roku :D Później już tylko wracaliśmy do domu zachaczając o dwa kolejne punkty widokowe ( które niestety nie prezentują się tak okazale w zimową pogodę ).

A na obiad placki ziemniaczane i sosik serowy! Mniami ^^