28 października 2009

Leiria i Batalha

Najwyższa pora opowiedzieć o weekendzie :) Jako, że w piątek został odwołany wykład z przetwarzania obrazów to już od czwartku o 11 mieliśmy wolne ;] Decyzja gdzie i jak pojedziemy znieniła się kilkakrotnie, ale w końcu palcem po mapie wybrałam Leirie. W pierwotnej wersji mieliśmy jechać pociągiem, 4h z 3ma przesiadkami :D Ale...! ( musi być jakieś ale :P ) Ale gdy byliśmy już przy kasie, jakiś facecik ( również 'podróżny' ) zagadał do nas, że jest lepsze połączenie Lisbona-Leiria :D Z dworca autobusowego jeździ bezpośredni autobus :) I tak oto po kolejnych badaniach odkrywkowych w Lizbonie ( autbous 54 Entre Campos - Sete Rios ) weszliśmy w posiadanie biletów ( przy okazji oczywiście znajdując całkowicie okrężną drogą terminal autobusowy :D ).
Chyba po raz pierwszy wstałam tak wcześnie :P o 6.30 niczym zombie próbowałam znaleźć drogę do łazienki :D W Leiri byliśmy tak koło 10.30 wliczając w to 15min opóźnienie i jakieś przystanki nie wiadomo gdzie :D Natalia ma dobry przewodnik ;] Była w nim mapa naszego miasteczka, więc bez trudu znaleźliśmy informacje turystyczną a tam już mogliśmy zapytać o hostel, w którym chcieliśy się zatrzymać :) Spędziliśmy sporo czasu w recepcji w celu dokonania rezerwacji, zostawiliśmy nasze plecaczki w depozycie i nieobciążeni zbędnym balastem przyszła kolej na wyprawę do zamku ;] ale to już opowiem w innej postaci:


Przez środek miasteczka płynie rzeka i jeszcze do tego mają ścieżkę rowerową wzdłuż brzegów! :D

Coś jak główny skwer, czy rynek czy coś takiego :D

To już jak się wspinaliśmy w górę :D Po lewej Se Catedral.

I co z tego, że to już koniec października! Tu wiele krzaczków i roślin jeszcze kwitnie :)

Tu chyba widok na stare miasto ;]

A u szczytu cel naszej wspinaczki.

Gosiu, dla Ciebie zamieszczam schody :D One dalej mnie "prześladują" ;)

Parę zdjęć z zameczku, nie bedę się rozwodzić nad każdym :P











Mżyło, a my sie wspieliśmy na inny pagórek :]

 Przeczekaliśmy "najgorsze" i zaczęło się rozpogadzać :) Nawet słoneczko wyjrzało!
 
KASZTANY!! Jeszcze gorące! Mniaaaaaaaaaaam...



Tylko tak prowokacyjnie :P Nie zamierzałam zrywać żadnej pomarańczy :D

 Po całym dniu dopiero o 18 mogliśmy zająć nasz pokój. Widok z okna był niczego sobie ;]

O Batalha'i napiszę później :)


2 komentarze:

małgorzata pisze...

Mam pytanko o zdjecie nr 2. to dzrewko po lewej to akacja czy mimoza?... i żeby było jasne.. pytanko "MOŻE" być retoryczne... jako zagajenie/zaczepka/pierwszy komentarz/coś-tam,coś-tam... Widoczki są superanckie(wg Laury) zachwyty, ochy i achy nt. zamku... no i pozdrowienia z Ustronia od... chmary ludzi! bye!

Ooooo pisze...

Niestety nie wiem który to był rodzaj drzewa :P częściej zwracam uwagę na drzewa cytrynowe, pomarańczowe czy te z granatami albo bananowce :D Dziękuję i również pozdrawiam tą chmare z Ustronia :*