12 września 2009

Tylko nie skacz z tego klifu!!

Niestety z tym dniem wiąże się zła historia. Karta pamięci w aparacie odmówiła współpracy i permanentnie informuje mnie, że nie istnieje O_O Więc ani zdjęć z oceanarium ani z Cascais. Chlip chlip... W skutek czego zostawiłam jakieś 11€ w sklepie w zamian za nową karte :P A zdjęcia przepadły... 

Weekend upłynął nam niezwykle przyjemnie, gdyż znów wybraliśmy się na wycieczkę :) Tym razem za kurs obraliśmy nadmorski kurort nieopodal Lizbony. Głównie dlatego, że podróż jest dosyć krótka ( 40min pociągiem ), w miare tania ( 1,7€ w jedną strone ) i w Cascais można wypożyczyć rowery ( gratis ) oraz wsiąść w autobus, który zawiezie na koniuszek świata ( czyli cabo da Roca - bilet u kierowcy 3€ w jedną strone! ale podobno można zakupić wcześniej i wtedy za to samo trzeba zapłacić tylko ~1€ :)).  

Wypożyczenie rowerów w weekend okazało się dosyć trudne ( tzn 3 rowery na raz ) bo zbyt późno tam przyjechaliśmy ( o 10 już niemalże nie było wolnych ). I wypożyczyliśmy je na raty. Przy stacji dostaliśmy dwa, dla mnie i dla Natali, a przy Cytadeli udało się wysępić jeszcze jeden dla Rodolfa. Uroczą ścieżką rowerową jechaliśmy wzdłuż wybrzeża i w sumie dopiero na lunch wróciliśmy do centrum. Już nie raz słyszałam, że tutaj trzeba się uzbroić w cierpliwość, ale jak czekam na coś do jedzenia to przestaje być takie zabawne :P Jako, że lunch zjedzony w dobrym towarzystwie, to i oczekiwanie nie było takie straszne :D Jak już wyczekaliśmy się na kelnerkę, zabraliśmy rowery i poszliśmy szukać naszych znajomych, którzy też właśnie byli w Cascais. 

Pozwiedzaliśmy trochę miasteczko ( nie żebyśmy się tam zgubili :P ), ostatecznie podróż na cabo da Roca odłożyliśmy do następnego razu i późnym wieczorem wróciłam do mieszkania. 

Za to w niedzielę byliśmy w kinie :) Film był taki średni, ale po angielsku z portugalskimi napisami ;] Ciekawą rzeczą jest, że w Portugali mają 7minutową przerwę w trakcie filmu :D Rodolfo, jeśli będziesz to czytać to chcę Ci w tym miejscu podziękować za zaproszenie!

Jako, że jak wspomniałam moja karta zrobiła sobie wieczne wakacje, prezentowane zdjecia poniżej są od Natali i Rodolfo. W ramach wymiany, zapraszam do zajrzenia na jego stronę, która również będzie opowiadać o pobycie w Portugali ( oczywiście po portugalsku ;) ): 

kliknij mnie :)

W związku z tym, że jestem fanatycznym amatorem to tym razem zaprezentuję mnie w 'akcji'. Uwaga :P


I kilka normalnych zdjęć :)

Ostatnie zdjęcie jest w stylu: Z Rodolfem wygrzewamy się w słoneczku na zielonej trawie ;]

5 komentarzy:

małgorzata pisze...

O ja cieeeeeeee!!! Ty to masz wakacje!! Dobra, dobra... umówmy się... "nauka nie zając...", a i podróże ponoć kształcą... co widać zresztą na zdjęciach... A teraz, szybciutko mykam w stronę linka.. dzięęęęękiiiii!!!

małgorzata pisze...

Mówiłam,że szkoda, że nie można komentować każdego zdjęcia z osobna?.. mówiłam, pisałam... no!!! tak więc słówko o tym "ostatnim":... mmmmmmmmmmmm....!!!!

Ooooo pisze...

Nic się nie bój, nic mnie nie omija. Grzecznie chodzę na zajecia a w weekendy podróżuję :P

Nika pisze...

i przy okazji podróżowania namiętnie flirtuję zapomniałaś dodać.

małgorzata pisze...

"NAMIĘTNIE" brzmi nieżle, nieprawdaż?