16 września 2009

jak pozanałam czeszkę w męskiej toalecie x]

Czyli trochę o powitalnym barbecue! Nie ukrywam, że momentami było smętnie :P mnóstwo ludzi, buty które kleiły się do bruku i dym tytoniowy. Bleee... Dodatkowo jeden niezbyt miły polak. To wszystko nie wróżyło zbyt dobrze, ale jednak noc była interesująca :D Choćby ze sposobu w jaki poznałam pewną czeszkę ;) Była spora kolejna do damskiej łazienki, a że sprawa była nagląca i nie mogłam czekać wraz z kilkoma innymi dziewcznami bezczelnie wparowałyśmy do męskiej. Faceci przy pisuarach tylko na nas spojrzeli kątem oka i nic O_O. Przemknęłyśmy do części z prysznicami gdzie była wolna toaleta :D Właściwie, gdy kabina była znów okupowana przez dziewczyny ( ale tylko 4 :P ) poznałam czeszkę, której imienia niestety nie zapamiętałam. Było naprawdę zabawnie ;D

Z pewnego źródła dowiedziałam się, że jest organizowany kurs fotografii w weekend i nawet odwiedziłam miejsce gdzie ma się odbyć :D Pełna entuzjazmu ( pomimo, że wszystko było po portugalsku :P ) postanowiłam się zapisać ( następnego dnia oczywiście :P ). Na barbecue można było wyrobić sobie kartę esn-lisbona, co też oczywiście uczyniłam ( jeden plastik mniej... jeden wiecej... co za różnica :P i tak już mi się nie mieszczą do etui ). Impreza przybierała tylko na hałasie i pijących erasmusach więc jeszcze przed końcem się zmyliśmy.Wraz z Felipe i Rodolfo wyruszyliśmy na poszukiwanie kolejnej erasmusowej imprezy, tym razem jakiegoś 'dansingu' w alive bar. Głownym celem ( przynajmniej moim ) było zrobienie kolejnego plastiku, który rzekomo znowu upoważnia do różnych zniżek ( np do kina :D ). W sumie muszę sprawdzić do czego tak naprawdę mi się przydadzą. Wiem tyle, że z jednego wpisowego zwrócą mi 100% w postaci doładowania telefonu :D więc minimalizacja strat niemalże w pełni ;) Jak dla mnie, klub nie różnił się niczym szczególnym od tego co znam z rodzinnych stron więc nie zabawiliśmy tam długo ;P

Ale... zanim tam dotarliśmy ( czyli koło wpółdo drugiej... ), to minęła dobra godzina jeśli nie więcej na wybieraniu ulic na chybił trafił :P nocny spacer po Lizbonie? mniami!! przynajmniej tyle, że szliśmy w dół lub po prostym :P I nie spotkaliśmy prawie ani jednej żywej duszy na ulicy :P ( czyżby wszyscy byli w Bairro Alto :> ) Muzyka typu 'unc unc unc' nie jest moją ulubioną, więc na długo przed zamknięciem wyszliśmy w poszukiwaniu jakiegoś autobusu :D przypadkiem trafiliśmy na przystanek, skąd 3-4min później odjeżdzał nocny, który zabrał nas do domu :) Wróciłam, gdy zegar wybił już kilka minut po czwartej, mijając przy okazji kilka kuso ubranych pań ;P Jak to dobrze, że następnego dnia dopiero o 16 miałam się pojawić na wydziale ;)

Podsumowując, dwa kolejne plastiki ze zdjęciem już mam. Żywię nadzieję, że kiedyś mi się przydadzą ( w końcu 16€ piechotą nie chodzi :P ). A to dopiero poczatek... ;) 

3 komentarze:

małgorzata pisze...

A załatwże sobie dziecko całą talię tych plastikowych kart do "niewiadomoczego"... Mnie zastanowiło tylko jedno... dawno już nie pisałaś o ŻADNYCH schodach... tylko prosto, płasko i w dół... no jestem zawiedziona... ha ha, hi hi....

Ooooo pisze...

A bo wiesz, mieszkam teraz w takiej dzielnicy gdzie jest płasko! i jest metro 150m od domu :P Więc jedyne schodzy jakie napotykam CODZIENNIE to ruchome w metrze ;D

Nika pisze...

Plastic is fantastic.