30 sierpnia 2009

czerwony domek, w którym baśnie pisał Hans Christian Andersen

Nie lubię pisać postów dwa razy, a to już chyba trzeci raz mi się przytrafiło :P Cóż... przechodząc do rzeczy ;]

Sintra... na wstępie powiem, że to kolejne małe urocze miasteczko oddalone o 40minut pociągiem osobowym od Lizbony :) ] Tyle słowem wstępu :P Zebrać 30 osób na stacji metra o umówionej porze? niemożliwe?? święta racja!! Ale jakoś udało się nam zapakować do pociągu...

Po raz pierwszy była z nami nasza nauczycielka portualskiego :) Miałam okazję nawet z nią porozmawiać i przy odrobinie gestykulacji wraz z jej domyślnością nasza kowersacja trzymała się kupy ;] Poprzednie dwa razy spędziliśmy z Aurelią i szczerze mówiąc nie mogłam zrozumieć jej portugalskiego. Jednak tym razem już nie musieli mi przekładać na angielski histori miejsca które właśnie odwiedzaliśmy :] 3 tygodnie to naprawdę mało, ale robię postępy. 

Głównym celem wycieczki była Quinta da Regaleira i najwiecej czasu spędziliśmy w ogrodach. Wraz z wysokością zwiększała się nie tylko roślinność ale i również tajemniczość tego miejsca. Małe wierzyczki, altanki, jeziorka, tajemne przejścia, tunele, mosty, kręte schody, niezliczone rozwidlenia dróżek i cień ogromnych drzew - czyli niezwykle miła odmiana od ciągłego przebywania w mieście. Zwiedzaliśmy w południe więc turystów było niewiele :) Potem naszedł czas na wybranie się całą wycieczą ( zwiedzanie w zorganizowanych wycieczkach ma swoje znaczące minusy... ) do pałacu :) Tamtejsza biblioteka jest niezwykle oryginalna! Ściany tego kwadratowego pokoju od góry do dołu były wypełnione książkami i dodatkowo na podłodze wokoło ścian były lustra które sprawiały wrażenie jakby podłoga wisiała w powietrzu...  Przyciemnione światło dodawało tylko więcej mistycznej magi ;))) Właściciel należał do masonerii i nie wiadomo do jakiej jeszcze innej organizacji, więc to nie takie dziwne :P Dla dopełnienia tradycji była kawa i ciasteczko :) Ekspresso jak dla mnie za gorzkie, a ciacho za słodkie :P jednak, podobno specjalność regionu, więc wypadało spróbować :D Wrócę do domu i okaże się, że dzień bez kawusi to dzień stracony ;P Na koniec kilka zdjęć kiedy biegałam z aparatem:





Mistyczna Quinta da Regaleira czyli archtektoniczny kaprys milionera ( alchemika ) Antonio Monteiro.



Post z dedykacją dla Sylwii :) Wiem, że Tobie to miejsce spodobało by się najbardziej!

4 komentarze:

małgorzata pisze...

Piękne miejsce... prawie magiczne... zdjęcia też niesamowite... masz talencik kobieto! i dzięki, że zastosowałaś się do mojej rady... (chodzi o dedykację.... brawo!)Prawda,że tak jest ciekawiej? Towarzyszą Ci ludzie bliscy, o któych wiesz co lubią i czym byliby zachwyceni... wirtualnie, w myślach, ale... zawsze...

małgorzata pisze...

Wiesz cooo? Oglądam te zdjęcia któryś już raz i za każdym razem albo widzę coś co wczesniej umknęło mojej uwadze, albo... czuję się tak, jakbym zobaczyła miejsca dobrze mi znane... Kiedyś pisałam Ci, że słyszę jak opowiadasz kiedy czytam te posty... Gdzie Ty jesteś Oleńko... w mojej głowie?? A może ja już fiksuję!! Słyszę głosy, przeżywam "deja vu"?? Co to jest ?? "deja lu, deja visite, deja su" (już czytane, odwiedzane, już poznane)... Pozdrawiam!

Ooooo pisze...

No chyba wariujesz troche ;) Ale w Twoim przypadku jakoś mnie to nie dziwi :P Jak przyjedziesz mnie odwiedzić to pokażę Ci te miejsca osobiście albo chociaż na zdjęciach których mam już tysiące :)

Nika pisze...

Kryzys wieku średniego rzekłabym :D (żart oczywiście)