11 sierpnia 2009

Sezon na czekoladkę.

Słoneczko zaczyna prażyć i coraz częściej uciekam w chłodne miejsca. Plaża okazała się zatłoczona, a woda relatywnie zimna. Następnym razem trzeba inaczej zorganizować 'wyprawę'. Klimatyzowany autobus podwozi dosłownie pod sam piaseczek. Tłumy turystów dookoła, ale kto normalny wybiera niedzielę? Ocean musi chyba poczekać do następnego weekendu.

Nareszcie zaczął się kurs :) Jest zabawnie, nauczycielka nawija po portugalsku i tylko czasem przechodzi na angielski widząc brak zrozumienia w naszych oczach. Dlaczego zatem zabawnie? Otóż, pomimo tego że znam dopiero kilka wyrażeń i słów, to w wielu przypadkach można ją zrozumieć. Coraz częściej powtarzają się wyrazy, których znaczenie rozumiem. Ważne rzeczy mówione są kilkakrotnie, wolno i zarazem wyraźnie. Daje to duże możliwości w wschłuchanie się w brzmienie tego języka. Grupa jest wielonarodowościowa i niejako każdy boryka się z podobnymi problemami zarówno ze zrozumieniem jak i wymową. No może poza hiszpanami i włochami... Wcześniej nie przyszło mi do głowy, że uczenie się nowego języka może być tak przyjemne :) 

3 komentarze:

małgorzata pisze...

wiesz Olu! Cały dzień chodziło mi po głowie słowo "relatywnie"... nie wiem dlaczego.. ot tak! A teraz jak przeczytałam je w Twoim tekście uśmiałam się setnie! Ale do "meritum"... Klimacik na plaży jak u nas w Kołobrzegu : upał z góry, piasek jak to piasek, woda lodowata...Dalej... Bystre dziewczę z Ciebie to i coraz więcej skojarzeń... z angielskim radzisz sobie wspaniale to co... potrugalskiego nie złapiesz...?

Ooooo pisze...

Sezon na czekoladkę jakoś nie wyszedł, bo dalej jestem blada ale już nie jak ściana ;) Portugalski po 2 miesiącach wciąż jest dla mnie niezrozumiały ;) Ale już nie jak chiński tylko grecki ;)

Nika pisze...

Teraz to masz korepetytora ;P