24 sierpnia 2009

Metropolitano de Lisboa

Jutro ostatnia lekja portugalskiego. Uffff... Czuję się wykończona! Plan na ten tydzień:

  • wtorek: ostatnia lekcja z Teresą i ostatnie spotkanie z Joâo'em.
  • środa: wycieczka do Sintry z Aurelią.
  • czwartek: egzamin.
  • piątek: wyniki i prezentacja wybranego tematu.

czyli jednym słowem lekka masakra :)

W ramach wyjaśnienia: każda grupa 3-osobowa prezentuje wybrany temat. Ja w składzie z Natalią i Cesarem będziemy opowiadać o metrze. Dlaczego akutat o tym? ha! odpowiedź jest powiedzmy że prosta, ale podejrzewam że tylko z mojego punktu widzenia ;) Otóż jest to dosyć interesujące ( jako temat ) i istnieje możliwość, że nie zaudzimy widowni, a zwłaszcza nauczycieli. Dla niewtajemniczonych nadmienię, że budowa lizbońskiego metra rozpoczęła się już w latach '50 poprzedniego wieku i obecnie istnieje 46 stacji, a każda jest inna i powiązana z miejscem do którego można się stamtąd dostać. Więc dzisiaj robiąc sobie wycieczkę krajoznawczą po prawie wszystkich stacjach, wybieraliśmy te o których chcielibyśmy opowiadać. Podróż metrem jest dość przyjemna pod warunkiem, że nie spędzi się pod ziemią 3h ;) Jednak mimo wszystko najbardziej lubię 'mój' autobus z numerem 60, który spod mojej klatki zawozi mnie pod drzwi ISCSP albo prosto do centrum miasta ;] 

Z cylku: Cezar... który to już raz czekamy na metro??

Hmm... Wracamy, czy zwiedzamy dalej? :>

Ktoś pomylił sobie schody, pytanie czy Cezar czy ja? :D

Dzisiaj po raz pierwszy pogoda sie zepsuła! Były chmury na niebie i temperatura nie przekroczyła 25 stopni :D Oznacza to tylko tyle, że po raz pierwszy ok godziny 13-14 było bardzo przyjemnie na zewnątrz i nie trzeba było uciekać przed upałem do budynku :D Straszne, prawda? 

Miniony weekend był pod znakiem centrum handlowego. "Odkryłyśmy" dwa największe tzn. Colombo i Vasco da Gama. Z czego drugi jest porównywalny do Galerii Krakowskiej, natomiast pierwszy jest 2-3 razy taki jak drugi :D Odwiedzając Colombo, po raz pierwszy poczułam się zgubiona w Lizbonie... czyli było strasznie i raczej dobrowolnie już tam nie wrócę :P Pozytywnym aspektem są umiejscowione tam supermarkety Continente, w których za jednym zamachem można wydać całe miesięczne stypendium na rzeczy, które kiedyś napewno się przydadzą. Niby polska wersja 'tesco', ale podobno tutaj również jest ta sieć. Tylko nie mam zielonego pojęcia gdzie. Na razie, najczęściej uczęszczanym supermarketem pozostanie oddział Pingo Doce ze względu na korzystne położenie ( 1 przystanek autobusem :P ). I kto mi teraz nie powie, że miasto rozleniwia? :P Jako, że mam jeszcze zadanie domowe na jutro, to tym super akcentem kończę posta i wytrwałym czytelnikom przesyłam buziaki :)

3 komentarze:

małgorzata pisze...

Ok... za buziaka dziekuję... dotarł... jakby co, to ode mnie też do Ciebie poleciał...i to nie jeden. Cieszę się, że się zadomowiłaś prawie...a zmysł orientacji Ci się przydaje...uwagaaaaa! buziak nadlatuje....muaaaa!!

Ooooo pisze...

*łapie* a dziękuje za buziaka :D

Nika pisze...

I love "Vasco da Gama". I'm shopaholic.